środa, 12 lutego 2014

Rozdział 48

Oczami Alice.
To chyba jakiś chory sen. To nie dzieje się naprawdę. Zamknę oczy i za chwilę będę w łóżku z Brandon'em.
-Auć ... Moja głowa.-usłyszałam głos chłopaka.Szybko odpięłam te głupie,różowe kajdanki z nóg i schowałam twarz w dłonie.Nie mogę uwierzyć w to co się stało. Jak ? -Alice ... ?-chłopak był tak samo zdziwiony jak ja.-My chyba nie ... ten no...-jąkał się. Ja pokiwałam tylko twierdząco głową próbując poukładać sobie wszystko w głowie.Przeczesałam włosy dłonią i głęboko westchnęłam. Poczułam mokrą ciecz pod powiekami. Jak ja to powiem Brandon'owi ? Co ja ma mu w ogóle powiedzieć ? -Alice ja ... ja nie chciałem tego ... Ja nic nie pamiętam.-zaczął.
-Ja też . Jak przez mgłę.
-I co z tym zrobimy ?-zadał pytanie,na które odpowiedzi nie znałam.
-Nie wiem ... Boże co ja zrobiłam ... Zayn nikt nie może się o tym dowiedzieć.-oznajmiłam.
-Nikt się nie dowie.-obiecał.
-To nic nie znaczyło.-powiedziałam do niego.
-Oboje nie wiemy co się wczoraj stało więc nie możemy sugerować,że doszło do ... tego.-powiedział.
-Zayn, jesteśmy nadzy.-pokręciłam głową.-A rano moje nogi zakute były w różowe kajdanki.-oznajmiłam mu.Był w naprawdę wielkim szoku.Wstałam z łóżka okrywając się jedną z kołder i ruszyłam pozbierać swoje ciuchy z podłogi po czym udałam się do łazienki. Kiedy już wyszłam z łazienki bez słowa pożegnania wyszłam z pokoju chłopaka i ruszyłam do mojego mieszkania. Nadal nie mogę uwierzyć w to, że ja i on, że my... To jakaś katastrofa . Zaszłam jeszcze do Starbucks. Kupiłam dwie kawy i wróciłam do domu.
-Brandon jesteś ?- zapytałam wchodząc do środka.
-Alice ? Gdzie Ty byłaś ? Wiesz jak bardzo się martwiłem.-podszedł do mnie i przytulił mnie.
-Spałam u chłopaków. Przepraszam, ale pójdę się położyć.-ominęłam go i schodami weszłam na górę.
-Alice, Kochanie ...-jego melodyjny głos zatrzymał mnie na schodach.
-Tak ?- odwróciłam się do niego i delikatnie się uśmiechnęłam.
-Wszystko w porządku ?-zapytał czule wchodząc do mnie po schodach.
-Tak. Czemu pytasz ?-próbowałam ukryć to wszystko co teraz siedziało we mnie.
-Nie wyglądasz za dobrze.-oznajmił mi.
-Wszystko gra.-uśmiechnęłam się po czym on wziął mnie w swoje ramiona. Mało brakowało, a moje wszystkie emocje wyszłyby ze mnie.
-Kocham Cię.-usłyszałam koło mojego ucha .
-Wiem. Ja Ciebie też.-pocałował mnie. Dlaczego ja to zrobiłam ? W tej chwili go oszukuję. Dlaczego ja Mu to robię ? Kiedy dał mi już odejść, poszłam do pokoju i rzuciłam się na łóżko. Nie mogę się rozpłakać , nie mogę ... usłyszałam wibracje mojego telefonu. To Meg .
-Słucham ? -zaczęłam kiedy odebrałam telefon.
-Hej Ali. Spotkamy się ? -zapytała.
-Jasne . Gdzie mam przyjść ?
-No wiesz, ja siedzę u gchłopaków więc może tu przyjdziesz ? -zaproponowała.
-Jasne. Będę za 30 minut.-oznajmiłam po czym rozłączyłam się. Ughg ... Muszę ściągnąć z siebie to wszystko, muszę siebie to wszystko wyrzucić. Weszłam pod prysznic i już po chwili moje ciało oblane zostało ciepłymi kroplami, które chociaż trochę obmyły mnie z wczorajszego dnia. Ubrałam się i zeszłam na dół.
-Gdzie idziesz ?-chłopak od razu odezwał się kiedy postawiłam nogę na schodach.
-Megan do mnie zadzwoniła i poprosiła o spotkanie. Nie będziesz zły jeśli pójdę ?-zapytałam.
-Nigdy.-podszedł do mnie i pocałował mnie.-Ale wracaj mi szybko, dobrze ?
-Dobrze.-uśmiechnęłam się i wyszłam z mieszkania. Do chłopaków pojechałam taksówką.
Oczami Megan
Zadzwoniłam do Alice, bo chciałam się z nią spotkać. Po jakiś 30 minutach dziewczyna zjawiła się w moim pokoju.
-Niall, Skarbie możesz nas zostawić same ?- zapytałam.
-Jasne. Zrobić w kawę lub herbatę ?- zaproponował. Spojrzałam na moja przyjaciółkę. Miała smutne oczy i to było widać. Zaczęłam się martwić, ponieważ nic nie powiedziała, a widzę, że coś się dzieje.
-Herbatę. Sprawdź też czy są lody. Kocham cię !-krzyknęłam kiedy chłopak już wyszedł.-Siadaj.-powiedziałam.-Jak po imprezie ?
-Dobrze. Trochę głowa boli. Em ... Zayn jest w domu ?-zapytała zmieszana.
-Nie. Wyszedł rano i do tej pory nie wrócił. Nawet nie powiedział gdzie idzie.-odpowiedziałam
-Aaa. No to opowiadaj co u Ciebie.-zachęciła mnie.
-No wiesz u mnie wszystko w porządku. James niedługo ma urodziny i czuj się zaproszona. Ja i Niall nareszcie się dogadujemy i wszystko idzie w dobra stronę.-widziałam, że dziewczyna w ogóle mnie nie słucha. -No i będę mieć kolejne dziecko.-skłamałam. Chciałam zobaczyć czy w jakiś sposób zareaguje na to co do niej mówie. Zapewne gdyby nic się nie stało dziewczyna słysząc wiadomość o "kolejnym dziecku" zaczęłaby na mnie wrzeszczeć. Coś po prostu jest nie w porządku i musze wiedzieć co. -Dobra Alice ! Dosyć tego dobrego ! Gadaj natychmiast co sie do cholery jasnej dzieje, albo nie ręcze za siebie ! -powiedziałam bardzo poważnie.
-Dlaczego krzyczysz ? Nic sie nie dzieje - uśmiechnęła się do mnie sztucznie, ale w jej oczach zaczęły gromadzić się łzy. Jedna z nich zaczęła powoli spływać po jej pięknym policzku, ale dziewczyna szybko wytarła ją, abym nie mogła jej zobaczyć po czym spóściła głowę i zagryzła wargę.
-Ali, przecież wiesz, że ja Ci zawsze pomogę ... A to, że nie chcesz mi powiedzieć bardzo boli .-powiedziałam do dziewczyny. Spojrzała na mnie, a jej oczy były już zaczerwienione. Nie cierpie kiedy jest w taki stanie a napawde już wiele przeżyła. - Chodź do mnie.-powiedziałam delikatnie po czym dziewczyna nieśmiale przysunęła się d mnie, a ja objęłam ją najmocniej jak tylko potrafiłam. -Opowiesz mi co się stało ?-zapytałam głaszcząc jej włosy. Przytaknęła głową i odsunęła się ode mnie na chwilkę.
-Obiecujesz, że ni ... nikt się o tym nie dowie ?-jąkała się.
-Obiecuję.
-No bo ja ... wczoraj cała ta impreza ... -dziewczyna zaczęła coraz mocniej płakać.
-Spokojnie.-uspokoiłam ją.
-I na ... na tej imprezie ja ... poszłam do łazienki i ... i tam było 3 chłopaków i jakaś dziewczyna ... - dziewczyna złapała się za głowę jakby chciała sobie coś przypomnieć.-No i oni mieli ... narkotyki ... i zaprosili mnie ... a ja jak ostatnia skończona idiotka dołączyłam do nich ! - kryknęła zła na siebie i nadal mocno płakała.- A potem już nic nie pamiętam ... i dzisiaj ... ughgh ... dzisiaj obudziłam się w łóżku z Zayn'em ... naga, zakuta w jakieś pieprzone kajdanki ... -dziewczyna szlochała, a ja nie mogłam uwierzyć w to co właśnie usłyszałam. Moja Alice, która nigdy w życiu nie brałaby jakich kolwiek używek. Boziu ...
-Ali ...-nawet nie wiem co mam powiedzieć w tej sytuacji.
-Wiem ... jestem głupia. Głupia to za mało powiedziane.
-Nie mów tak .-nadal jestem w szoku. Dziewczyna wstała z łóżka i zaczęła chodzić po pokoju. -Tylko co ja mam powiedzieć Bradnon'owi. Wiesz, że ja nie potrafie kłamać. A niedług to rozwali mnie psychicznie ... już powoli rozwala.-dziewczyna zalana była łzami. Zaczęła ciągnąć się za włosy, kopać wszystkie napotkane rzeczy
-Alice do jasnej cholery przestań to robić ! -wstałam i podeszłam do niej. Wzięłam ją w swoje ramiona, a ona wtuliła się we mnie jak najmocniej. W pewnej chwili do pokoju wszedł Niall. Słysząc płacz Ali, która nawet się ode mnie nie oderwała, chłopak postawił dwie herbaty na komodzie i patrząc ze smutkiem na mnie i Alice wyszedł z pokoju.-Ali, spójrz na mnie.-nakazałam.Będzie dobrze, zobaczysz  Wszystko się ułoży i będzie tak jak dawniej. Musisz tylko porozmawiać z Brandon'em.-powiedziałam.
-Ale co ja mam mu powiedzieć ? "Hej Bradnon ! Na tej całej imprezei przespałam się z Zayn'em . Gotowałeś coś na obiad ?-zakpiła dziewczyna.
-No nie . Potrzebujesz trochę czasu i zobaczysz że wszystko mu powiesza jeżeli Cię kocha to na pewno Ci wybaczy.-pocałowałam jej czoło. Uśmiechnęła się do mnie. Posiedziałyśmy razem jeszcze z dobre 3 godziny, ale Alice zdecydowała, że musi już wracać. Pożegnała się ze wszystkimi i wyszła, a Zayn;a o tej pory jak nie było tak nie ma. Zaczynam się o niego martwić. Boże, szkoda mi jej, ale jeste na nią też zła. Po jakiejś chwili przyszedł Niall'er razem z James'em na baranach. To słodkie widzą ich razem. Jako ojciec sprawuje sę naprawdę bardzo dobrze. Niestety za 3 miesiące jadą w wielką trasę. Oh ... Niall chciał wiedzeć o co chodzi, ale nie jestem do końca pewna czy mogę mu powiedzieć. Zdecydowałam jednak, że chłopak na 100 % dotrzyma tajemnicy i nikomu nie wygada. Opowiedziałam mu o wszystkim. on także był w wielkim szoku. Po jakiejś chwili James zrobił się śpiący i kiedy ja układałam moje maleństwo do snu to mój chłopak poszedł się myć. Po nim przyszła koejn na mnie. Czyściutka i przebrana w piżamę wróciłam do pokoju,gdzie Niall siedział z gitarą przy łóżeczku James'a i śpiewał mu piosenki z nowej płyty chłopaków. Ucałowałam maleństwo po czy z=razemz blod włosym chłopakiem wskoczyliśmy do łóżka. Chłopak ucałował mnie na dobranoc i mocno przytulił, po czym zasnęłam.
---------
Cześć Robaczki :* Baaaaarddzo dawno mnie nie było ;c zastanawiam się w ogóle czy ktoś to jeszcze czyta xd no więc już 48 gotowy także mam nadzieje, że się spodoba :)














wtorek, 31 grudnia 2013

SYLWESTER ★

Tu Ja, Pati ;)
W Nowym Roku chciałabym Wam życzyć tego co najlepsze, tego co sobie wymarzycie . Chcę Wam życzyć całorocznego uśmiechu na twarzy oraz tego, aby to dzięki Wam na czyjejś twarzy zagościł ciepły i szczery uśmiech . Super wyników w nauce i wielu osiągnięć w dzidzinach, w których się spełniacie.
Oczywiście z całego ♥ życzę każdej mojej siostrze, aby spełniło się nasze największe marzenia - koncert chłopców w Polsce oraz spotkanie ich i podziękowanie za wszystko. Kocham Was bardzo ♥♥

poniedziałek, 23 grudnia 2013

BOŻE NARODZENIE !

Niech Louis z marchewkami przyjdzie do Ciebie w koszulce z marchewkami.
Niech Liam odda Ci żółwia swego, ale musisz go karmić dnia każdego. 
Niech Niall rozwali Ci lodówkę, zje wszystko, nawet parówkę.
Niech Zayn sie w twoim lustrze przejrzy.
Paul przez Twoje okno wejrzy.
Nievh wszyscy wyskoczą Ci spod choinkii i zaśpiewają piosenki dla Twojej rodzinki.
Niech Horan dopadnie się do kolacji.
Niech Zayn powie, że pełen jest gracji.
Niech Hary'ego ogarnie na presenty pokusa, a Louis zrobi Ci psikusa.
Niech Liam ucieka przed łyżeczkami, a Paul goni za wszystkimi Wami.
Wszyscy potem zjecie żelki.
To są życzenia dla Directionerki !
Zdrowych i pogodnych świąt. Niech wam wasz ulubieniec pod jemiołą tańczy :*


niedziela, 8 grudnia 2013

Rozdział 47

Oczami Alice
-Kocham cię.-usłyszałam cichy szept tuż obok mojego ucha.Moje ciało przeszłała fala dreszczy,a umysłem zawładnęła chwila szczęścia.Siedząc na miękkim i puchowym dywanie,poczułam czyjeś ręce głośnikachbiodrach oraz delikatne i subtelne pocałunku,które składane były na mojej szyi,gdzieniegdzie zostawiając po sobie ślad,małą malinką.W czarno-beżowym kominku palił się też nawet ieży ogień,który ogrzewał całe mieszkanie.W salonie zapalone były tylko 3 świeczki.Cała ta atmosfera tworzyła niesamowicie romantyczny klimat.To już 3 miesiące odkąd jesteśmy razem.-Kocham cię.-usłyszałam po raz kolejny tego dnia,te dwa magiczne słowa.Brandon objął mnie w pasie i przytulił do siebie.Oparłam swoją głowę o jego i siedząc w ciszy cieszyliśmy się swoim szczęściem.-Wiesz kogo nam jeszcze brakuje ?-odezwał się po dłuższej chwili.
-Kogo ?-zapytałam szeptem nie niszcząc ciszy jaka panowała w pokoju,delikatnie smyrając jego policzek moim nosem.
-Takiego małego szkraba,który biegałby po pokoju zadowolony z nowej zabawki.-powiedział,a ja czułam jak się uśmiecha.
-Mamy jeszcze czas na takiego szkraba.-zachichotałam głaszcząc jego włosy.Przewrócił mnie lekko na ziemie,napierając na mnie swoim ciałem.-Mówiąc,że mamy czas sugerujesz,że sobie takiego zrobimy ?-zapytał zaczynając łaskotać moją szyję.
-Zobaczymy.-z moich ust wydobył się śmiech.Teraz jest idealnie.I niech tak zostanie.Jak dotychczas mam już dość wszystkich tych chorych kłótni i całych zamieszań.Widocznie życie dało mi teraz trochę odpocząć.Może...
Nagle Brad wstał,włączył spokojną i romantyczną muzykę.Podparłam się ręką i z zaciekawieniem obserwowałam to co w tej chwili robił.Podszedł do mnie i podając mi rękę zaprosił mnie do tańca
-Brandon,ja nie...-przerwał mi.
-Ja też nie.-uśmiechnął się .Posłusznie wstałam.Chłopak przyciągnął mnie do siebie,a ja schowałam twarz w zagłębieniu jego szyi.Romantyczna muzyka,świece,płatki róż i On.Nic więcej nie potrzebowałam.Ta chwila mogła trwać wiecznie.Chłopak mocniej mnie do siebie przytulił i zaczęliśmy poruszać się w rytm spokojnej muzyki.-Nie chcę żebyś leciała do Hiszpanii.-powiedział z nutką smutku w głosie.
-Ja też nie chcę cię zostawić,ale wiesz,że to dla mnie wielka szansa.-odpowiedziałam wprost do jego ucha.
-Wiem i chcę żebyś spełniała swoje marzenia.-powiedział czule.
-Jadę tam tylko na tydzień.Mamy telefony i jest jeszcze skype.Zobaczysz,nim się odwrócisz ja już wrócę.-pocałowałam jego policzek,ale on odwrócił głowę tak abym pocałowała go w usta.Zaczął pogłębiać pocałunek,a ja zatapiałam się w jego ustach.Zaczęliśmy kierować się w stronę sypialni.Brandon wziął mnie na ręce i nie przestając całować położył mnie na łóżku.Był nakręcony i dobrze wiedziałam czego chciał.Jego dłonie nerwowo wędrowały po całym moim ciele.Jego dłonie znalazły sie na moich nadgarstkach. Zaczął dokładnie wyczuwać rany na nich. Dopiero teraz spostrzegł to co znajdowało się ma moich nadgarstkach. Oderwał się od moich warg i głęboko spojrzał w moje oczy. Widziałam w nich smutek i przerażenie.
-Co-Co to jest ?-zapytał przerażony.
-Brandon to nie tak . To było dawno.-próbowałam mu wyjaśnić.
-Dawno ?! Ale po co to zrobiłaś ?! No po co ?!-wkurzył się.
-To ... taka ucieczka ...-powiedziałam niepewnie.
-Ucieczka ?! Samookaleczanie się jest dla ciebie ucieczką ?! Gratuluje !-powiedział sarkastycznie.
-To była chwila . Stało się i nic z tym już nie zrobisz.
-Ali po co ? Obiecaj, że nigdy sobie tego nie zrobisz.-nakazał.
-Obiecuje.-nasz nosy stykały się ze sobą.
-Przepraszam, że krzyczałem, ale nawet nie wiesz jak boli mnie to, że sama sie krzywdzisz.-wytłumaczył spokojnie.
-Rozumiem. Nic sie nie stało.-po moim policzku spłynęło pare słonych i pojedyńczych łez, które Brad od razu ztarł z mojego polika.
-Kocham Cię.-powiedział spokojnie muskając moje wargi.
-Ja ciebie też.-odpowiedziałam oddając się pocałunkom. Przytulił mnie mocno do siebie i odpłynęliśmy do krainy Morfeusza.
*3 tygodnie później.*
Udało mi się ! Udało się ! Dostałam się do odcinków na żywo i trafiłam pod ręce Justin'a. Właśnie szykuję się na imprezę. Chłopcy wraz z Meg i Brandon'em chcą uczcić mój sukces. Brandon właśnie brał prysznic kiedy ja orzeźwiona wybierałam coś ładnego Na Party.
Kiedy już wybrałam ciuchy Brandon właśnie wyszedł z łazienki.
-I jak ?-zapytałam .
-Przepięknie.-ucałował mój nosek. Kiedy chłopak był już gotowy wyszliśmy z naszego mieszkania i skierowaliśmy się w kierunku miejsca,w którym miała się odbyć impreza. Po jakiś 30 minutach byliśmy na miejscu. Już było słychać głośną muzykę, widać było tańczących ludzi. Myślałam, że będziemy tylko tam my Meg i chłopcy. Zadzwoniłam do drzwi, które otworzył mi Liam.
-Liaaaś !-rzuciłam się na niego mocno oplatając  jego szyję. -Tak dawno cię nie widziałam. Tęskniłam bardzo.-powiedziałam do niego. On także za mną tęsknił. Przywitał się z Brandon'em i wpuścił nas do środka. Kiedy weszłam z chłopakiem do środka jako pierwszy przybiegł do mnie Zayn.
-Alice ! Tak się ciesze, że cie widzę.! Tęskniłem ! Jestem taki dumny i szczęśliwy, że udało ci się. -chłopak mocno mnie przytulił co oczywiście nie podobało się Brandon'owi. Kiedy przywitałam się z chłopcami podbiegłam do Meg i mocno się do niej przytuliłam.
-Jestem z ciebie dumna.-powiedziala odwzajemniając uścisk.
-Tęskniłam bardzo.-powiedziałam czując mokrą ciecz pod powiekami.
-Ja też.-powiedziała nadal mnie nie puszczając. Trzymałam właśnie w swoich ramionach mój skarb. Gdy po długim powitaniu sie oderwałyśmy się od siebie ruszyłyśmy na parkiet zatańczyć razem z chłopcami. Oczywiście ja tańczyłam z Brandon'em. W głośnikach zaczeła rozbrzmiewać wolna i romantyczna muzyka
-Zatańczy pani ze mną ? -seksowny głos mojego chłopaka wzbudził we mnie dreszcze rozkoszy.Wtuliłam się w jego szyję,a świat jakby nagle się zatrzymał.Jak w zwolnionym tempie.Po tej romantycznej chwili w głośnikach znów rozbrzmiewała szybka muzyka.Czułam jak alkohol rozpływa się w moim organizmie. Wypiłam tego naprawdę dużo tego wieczoru. Od pewnego czasu nie mogłam znaleźć Brad'a. Wszyscy ci tańczący i nawaleni ludzie cały czas zasłaniali mi dosłownie wszystko. Kiedy weszłam do łazienki zobaczyłam dwóch nieznajomych mi chłopaków i dziewczynę. Na desce rozspypali jakis biały proszek.
-Chcesz sie do nas przyłączyć ?-zapytał jeden z chłopaków. Raz się żyje, co mi szkodzi. Uklęknęłam koło nich i powoli zaczęłam wciągać biały proch nosem. Momentalnie zaczęło kręcić mi się w głowie. Wszystko było rozmazane, a ja ledwo stałam na nogach. W końcu schodami weszłam na górę i weszłam do pierwszego lepszego pokoju.
Obudziłam się ... cała głowa mnie boli. Chwila... nie jestem w swoim pokoju. Przeciez ... nieto nie moze dziać sie naprawde. Dlaczego jestem w łóżku, które znajdije się w pokoju Zayn'a. Spojrzałam pod kołdrę... Dlaczego ja do cholery jesyem naga ?! Obróciłam głowę i obok siebie ujrzałam ... Zayn'a. Nie, nie o nie dzidje się naprawde. Nie teraz. Zayn też był nagi. Nasze ubrania walały się po całym pokoju. Ogólnie pokój wyglądał tak jakbg przez niego przwszło tornado. Chciałam ruszyć nogą; ale nie mogłam... były zakute w różowe kajdanki. Nie no nie wierze ...
-------------------
Hej moje kochane robaczki ! Boże tak dawno nie było rozdziału, ale postaram sie jakos to poprawić. Jak na razie rozdzial 47 gotowy. Powoli chyba będIziemy zblizać sie do konca :c. No mam nadzieje że rozdział sie spodoba i niedługp pojawi sie nowy ;**

poniedziałek, 21 października 2013

PRZEPRASZAM ;C

Hej Robaczki *.*
Dawno się nie udzielałam.Gdybym mogła starałabym się dodawać coś co tydzień,ale niestety szkoła na to nie pozwala ! Chciałam bardzo przeprosić wszystkich czytelników za tak długą przerwę,ale jak już wcześniej mówiłam nie da się tak często dodawać postów,gdzie jeszcze wena nie chce do mnie przyjść c; Postaram się dodać coś  tym miesiącu,ale nie obiecuję.Naprawdę kocham to robić,ale nie mam czasu...Po za tym w moim prywatnym życiu też się trochę zaczęło mieszać i to też muszę poukładać...Mam na dzieję,że nie jesteście na mnie źli,chociaż tak dużo osób chyba nie czyta moich wypocin xd. Pamiętajcie,że bardzo wasz kocham siostry i bracia(jeżeli w gronie czytelników jest jakiś braciszek ;0).
No to chyba wszystko co chciałam wam powiedzieć...
Dziękuje za to,że jest przy mnie ktoś jeszcze.
Bardzo was kocham <3
Pati xx

sobota, 21 września 2013

Rozdział 46

Oczami Alice.
Obudził mnie śpiew ptaków i powiew zimnego wiatru.Nie zamknęliśmy wczoraj okna przed spaniem.Myślałam,że koło mnie znajdę Brandon'a,ale jak się okazało miejsce obok mnie było puste.Na szafce nocnej znalazłam kartkę,na której było napisane:"Mam dziś wykłady,wrócę po 19.Kocham cię,Brandon xoxo".Zapomniał,on po prostu zapomniał o dzisiejszym dniu !Przecież dzisiaj jest casting,a on powiedział,że ze mną będzie.Ughh...Zawsze kiedy go potrzebuję,potrzebuję jego ciepła,wsparcia...nie ma go.Nawet nie zadzwoni.Mam dość !Nie chcę iść tam sama.Megan ma złamaną nogę i idzie dzisiaj po psa.Może poproszę Zayn'a ?W końcu to on załatwił mi ten casting.Wybrałam jego numer i po paru sygnałach odebrał.
-Cześć Ali.-przywitał się radośnie.
-No hej...Przepraszam jeżeli przeszkadzam,ale mam do ciebie pewną sprawę..-powiedziałam.
-Słucham uważnie ?
-Bo dzisiaj jest ten casting i...chciałam się zapytać czy nie poszedłbyś tam ze mną ?Sama jakoś nie chcę iść.-wytłumaczyłam.
-Jasne będę za 30 minut.-oznajmił radośnie po czym rozłączył się.Poszłam szybkim krokiem do łazienki rozpocząć przygotowania.Bardzo się cieszę,że chociaż Zayn znalazł dla mnie trochę czasu.Kiedy już umyłam ciało i włosy,owinęłam się w ręcznik i poszłam wybrać jakieś ubrania.Kiedy otworzyłam szafę dzwonek zadzwonił do drzwi.To chyba Zayn.
-Otwarte !-krzyknęłam głośno z pokoju.Słyszałam jak drzwi się otworzyły.Następnie ten ktoś zaczął wchodzić po schodach.-Nie wchodź na razie !Poczekaj w salonie.-powiedziałam ubierając na siebie bieliznę.
-Dobra.-usłyszałam głos Zayn'a.Wybrałam strój i zeszłam na dół.Kiedy chłopak siedział na kanapie,rzuciłam się na niego,mocno obejmując jego szyję.
-Dziękuję,dziękuję !Tak bardzo dziękuję.-objęłam go.Byłam bardzo szczęśliwa,że przyszedł.
-Nie ma za co.Od tego są przyjaciele.-zaczął się śmiać.Ubrałam buty i wyszliśmy z mieszkania.Było naprawdę wcześnie.Po drodze wjechaliśmy jeszcze do Starbucks,gdzie wzięliśmy kawę na wynos i dojechaliśmy na miejsce.Było tam baaaaaaardzo dużo ludzi.Zayn widział,że bardzo się boję.-Będzie dobrze,zobaczysz.Sam przez to kiedyś przechodziłem.-powiedział do mnie,ciepło się uśmiechając.Wzięłam głęboki oddech i weszłam na halę.A tam jeszcze więcej ludzi !
-Zayn,ja nie dam rady.-spanikowałam.
-Ej !Sama mi kiedyś mówiłaś,że nie można się tak łatwo poddawać,pamiętasz ?A po za tym,jestem tu.-pouczał mnie.
-Tak,tak.Pamiętam !-założyłam ręce na wysokości piersi.Kiedy znaleźliśmy miejsce,usiedliśmy i dokończyliśmy naszą kawę.
-Aaaa....Gdzie Brandon ?-zapytał niepewnie.Chyba zauważył to co gryzło mnie od rana.
-Olał mnie.-odpowiedziałam nie patrząc na niego.
-Co zrobił ?-zapytał zdziwiony moją odpowiedzią.Nie chciałam o tym rozmawiać,czułam gromadzące się łzy w oczach.Może to wydaje się być be sensu,że płaczę z takiego powodu,ale boli mnie to,że po prostu zapomniał.
-Poszedł na wykłady,zapomniał.Dlatego zadzwoniłam po ciebie.-wytłumaczyłam.
-Oh...Przepraszam,że o to zapytałem.
-Nie,jest okey.Chociaż ty znalazłeś dla mnie trochę czasu.-uśmiechnęłam się blado.Stanęliśmy razem w kolejce,gdzie oddałam swój wypełniony arkusz,który już wcześniej dostałam od Zayn'a i dostałam numerek"236908".Usiedliśmy i czekaliśmy,aż wywołają mój numerek.Śpiewam odkąd zaczęłam chodzić.Zawsze wkładam w to dużo serca i uczucia.Piosenka Paramore-"Still Into You".Zaczełam zastanawiać się nad zmianą piosenki.Na szczęście na hali była kawiarenka internetowa.-Zayn,mógłbyś pójść mi kupić czystą płytę ?-poprosiłam.
-Yyy...Jasne.-odpowiedział zdziwiony wstając.
-Ale szybko !- zaśmiałam się pośpieszając go.Wyszedł,a ja poszłam pobrać piosenkę,którą chcę dzisiaj zaśpiewać.Kiedy już wybrałam piosenkę,którą chciałam dzisiaj zaśpiewać,Zayn akurat przyszedł z płytą.-Dziękuję,jesteś kochany.-powiedziałam zgrywając piosenkę na płytę.
-Nie ma za co dziękować.-usiadł obok mnie.Zaczęłam ćwiczyć.Malik przez cały czas mi się przypatrywał.Musiałam umieć ją perfekcyjnie.Po jakichś 2 godzinach wywołali mój numerek.Chłopak poszedł e mną na backstage.-Będzie dobrze.Tylko się nie denerwuj i bądź sobą.Bądź tą promienną i zawsze uśmiechniętą Ali,którą poznałem półtora roku temu.-powiedział przytulając mnie.Wysoki mężczyzna zaczął odliczać,a ja weszłam na scenę.Prz blacie jurorskim siedział Justin Bieber,Demi Lovato,Simon Cowell i Cher Lloyd.
-Cześć.-zaczął Justin.
-Dzień Dobry.-odpowiedziałam drżącym głosem.
-Przedstaw nam się i powiedz coś o sobie.-powiedział z uśmiechem na twarzy.
-Mam na imię Alice.Pochodzę z Polski,ale w Londynie mieszkam już prawie 2 lata.-powiedziałam.
-Co nam dzisiaj zaśpiewasz ?-zapytała Demi.
-Bridgit Mendler-Hurricane.-powiedziałam.
-Słuchamy.-dopowiedział Justin.Kiedy z głośników zaczęły płynąć pierwsze dźwięki zaczęłam po prostu śpiewać.Wyobraziłam sobie,że jestem sama i nie ma nikogo kto mógłby mi przeszkodzić.I tak zleciały mi 3 minuty.Kiedy skończyłam wszyscy wstali,zaczęli bić mi brawo i krzyczeć,nawet jury..Bardzo się wzruszyłam.Uroniłam kilka łez co chyba każdy zdążył zauważyć.-Nie płacz.Jest okey.-powiedział Jus.Wstał z krzesła,podszedł do mnie i przytulił mnie.-Nie płacz.Chyba,że to łzy szczęścia.-powiedział do mnie na co ja pokiwałam głową.Chłopak wrócił na miejsce i uśmiechnął się.
-Jesteś urocza i masz cudowny wokal.-powiedział Demi.
-Dziękuję.-tylko to zdołałam z siebie wydobyć.
-Tak.Musisz jeszcze tylko popracować nad dołami i górą.-powiedziała Cher.
-No to głosujemy.-powiedział Simon.-Demi ?
-Tak.
-Justin ?
-Jestem na tak.
-Cher.
-Zdecydowanie tak.Ale będziesz ciężko pracować.-zaśmiała się.
-4 razy tak.Widzimy się na budcampie.-przemówił Cowell.Nie mogę uwierzyć w to co się teraz stało.Podziękowałam im bardzo i pobiegłam do Zayn'a.
-Mówiłem,że ci się uda.-powiedział przytulając mnie.-jestem z ciebie dumny.-dopowiedział.
-Ja z siebie też.A to wszystko twoja zasługa.Dziękuję.-powiedziałam.Wyszliśmy ze studia,ja oczywiście cała w skowronkach.Przez całą drogę trułam chłopakowi o całym tym zdarzeniu.Kiedy dojechaliśmy jeszcze raz mu podziękowałam i poszłam do domu.Na wejściu można było wyczuć pyszne zapach dochodzące z kuchni.
-Ali to ty ?-zapytał Brandon.
-Tak.-odpowiedziałam oschle.Nawet nie chce mi się z nim gadać.Olał mnie.
-Kochanie, co się stało ?-zapytał troskliwym głosem, i lekko zdziwiony.
-Co się stało ?Ty jeszcze się pytasz ?Nadal nie wiesz co dzisiaj jest,prawda ?-powiedziałam zła.
-No dziś jest...czwartek? -powiedział z nutką niepewności w głosie.
-Oświecę cię.Dzisiaj był casting.-powiedziałam zła odkładając torbę na szafę.
-Jak to?Przecież miał być w piątek...-wymyślał jakieś wymówki.
-Tak w piątek.Daruj sobie.-powiedziałam kierując się do salonu.
-Ale Ali....-nie dałam nu dokończyć.
-Nie ma żadnego ale.Olałeś mnie.-powiedziałam odwracając się do niego.
-Tak, może zapomniałem,ale byłam przekonany,że ten casting jest w piątek-tłumaczył.
-Przestań.Codziennie ci o tym trułam.-przypomniałam mu siadając na sofie w salonie.
-Jakoś wczoraj mi nic nie mówiłaś !
-Jesteś żałosny !Dla ciebie liczą się tylko te wykłady,są ważniejsze ode mnie.-powiedziałam ze smutkiem w głosie.
-Tak, bo jak się pobierzemy chce żebyś była szczęśliwa .I chce żebyś miała dobrze,żebyś nie musiała pracować!
-Pobierzemy ?-zapytałam zdziwiona.
-Tak,chce się z tobą ożenić,mieć dzieci ,wybudować dom i kupić psa-wyjaśnił.
-Przepraszam.-powiedziałam spuszczając głowę.-Po prostu zabolało mnie to,że zapomniałeś,bo chciałam iść tam z tobą.-wyjaśniłam.
-Ja też przepraszam-przytulił mnie mocno.
-Nie chciałam się kłócić.-powiedziałam wtulona niego
-Ja też nie-zaśmiał się.
-A co tam pichcisz?-spojrzałam na jego rozpromienioną twarz.
-Na razie jeszcze nic - podrapał się po karku.
-To pichcimy coś razem.-zapytałam uśmiechając się od uch do ucha i obejmując dłońmi jego twarz.
-Ale co?
-No nie wiem.Coś się zaraz wymyśli.-zaśmiałam się.

-To łopatki w dłoń!-zaczęłam się z niego śmiać.W końcu coś ugotowaliśmy,a kiedy zjedliśmy opowiedziałam mu o przesłuchani i zaczęliśmy oglądać jakiś film.
Oczami Niall'a.
Kiedy smacznie sobie spałem poczułem,że ktoś gramoli się na mój brzuch.Kiedy otworzyłem zaspane oczy ujrzałem Megan,która siedziała na moim torsie.Nie mam pojęcia jak ona to zrobiła.
-Co ty chcesz ?-zapytałem, nie otwierając oczu.
-Idziemy po pieska ?-zapytała słodkim głosikiem.
-Nigdzie nie idziemy! Jest 9 godzina! -schowałem głowę pod poduszkę i udawalem, że śpię.
-No proszę,Niaaaaall !Obiecałeś,że pójdziemy po pieska.-zaczęła marudzić.
-Ale nie z rana ! -krzyknąłem w poduszkę.
-Prooooszę,Nialluś.-próbowała zabrać mi poduszkę.
-Daj mi spokój!Idź coś że sobą zrobić,a mi daj spokój-krzyknąłem na nią.
-Ja mam coś ze sobą zrobić ?!To ty coś zrób ze sobą !Leń śmierdzący !-zaczęła mnie bić poduszką.
-Kurwa mać, Megan, daj mi spokój! -zabrałem jej poduszkę i dalej poszedłem spać.
-Najlepiej !Ale do ruchania to ty byłeś pierwszy.-powiedział zła schodząc ze mnie.Zignorował ją i dalej poszedłem spać.Słyszałem tylko jak krząta się po pokoju.Obudziłem się po jakiś 2 godzinach, otworzyłem powoli oczy,rozejrzałem się po pokoju, ale nigdzie nie widziałem Meg.Odwróciłem się i to co zobaczyłem, zwaliło mnie z nóg, Megan sobie słodko spała.Wystarczyło tylko na nią krzyknąć i zignorować ją.Pora ją obudzić.Zacząłem ją lekko potrząsać.
-Megan, kochanie wstawaj.
-Odwal się.Chce mi się spać.-powiedziała naburmuszona.
-Tak się bawimy? -zapytałem zadziornym głosem.
-Powiedziałam zostaw mnie,jestem zmęczona.-nie dawała za wygraną.
- To pieska nie będzie-wstałem i skierowałem się do łóżeczka Jamesa.
-Sama po niego pójdę i sama sobie go kupię.-chyba nieźle się na mnie wkurzyła.
-Tak?A jak chcesz to zrobić?
-Normalnie ?-nie wiedziała o co mi chodzi.

-Masz złamaną nogę -zaśmiałem się gardłowo.
-Poradzę sobie.-wystawiła mi język.
-Chcesz jechać czy nie? -zapytałem stanowczo.
-Już nie chce ci się spać ?-zapytała.
-Nie!Bo się wyspałem, to co jedziemy? -zapytałem już ubrany i gotowy do wyjścia.
-Dobra.Nie bulwersuj się tak.-zaśmiała się kierując do łazienki.
-Dać ci jakieś dresy?-zapytałem szperając w szafie.

-Możesz mi dać.-krzyknęła z łazienki.Dałem jej jakieś moje dresy.Kiedy była już gotowa wyszliśmy i pojechaliśmy do schroniska.Na miejscu Mega była tak podekscytowana.Weszliśmy do środka,a Meg od razu zaczęłam patrzeć na te wszystkie psy.Podeszliśmy do lady, przywitała nas młoda wolontariuszka.
-Dzień Dobry,w czym mogę pomóc ?-powiedziała uśmiechnięta co chwilę spoglądając na mnie.
-Chcieliśmy zaadaptować psa-uśmiechnąłem się do niej.Megan widziała,że ta typka cały czas spoglądała na mnie.I jej się to nie podobało.
-Może powie mi pan o jakiego psa panu chodzi ?-dosłownie gwałciła mnie wzrokiem.
-Kochanie, jakiego chcesz psa ?-zapytałem zdenerwowaną Megan.Nie odpowiadając na moje pytanie,po prostu odeszła i poszła oglądać psy.Po kilku minuta podeszłym do niej.-Wybrałaś już co? -zapytałem, patrząc na te wszystkie psy i koty.
-Idź sobie pogadać dalej z tą panią.-powiedział wkurzona.
-Chcesz się kłócić?
-Trzeba było z nią nie flirtować.Sam widziałeś,że rozbierała cię wzrokiem.Jestem zazdrosna.-powiedziała łapiąc moją koszulkę-Ta pani ci nie dorównuje,kocham tylko ciebie-popchnąłem ją na klatki i zmiarzdżyłem jej usta swoimi.
-Przestań !Przyjechaliśmy po psa.-powiedziała nie odrywając swoich ust od moich.Kątem oka zauważyłem jak wolontariuszka się na nas patrzy.Megan zaczęła się śmiać.
-To którego wybierasz? -zapytałem.
-Ooo...tego-wskazała palcem na malucha. 
-No dobrze, można panią prosić? -zapytałem nastolatkę.
-Już idę.-powiedziała już mniej przyjaźnie niż wcześniej.
-Poprosimy tego! -wskazałem na rudego malca.
-Oczywiście.Proszę za mną.-Meg złączyła nasze dłonie i podążyliśmy za dziewczyną,aby podpisać papiery.Gdy już wszystko było załatwione,a ja miałem psa na rękach skierowaliśmy się do wyjścia.
-Daj mi go !Daj mi go !-nakazała szczęśliwa dziewczyna.

-W samochodzie!, do widzenia-powiedziałem do dziewczyny.Pomogłem dojść jej do samochodu.Wsiedliśmy i od razu wyrwała mi małego.-Jesteś zadowolona ?-zapytałem odpalając silnik.
-Baardzo !Patrz jakie on ma śliczne oczka !-zaczęła się zachwycać.Próbowałem się skupić na drodze.-Zobacz....Oooo dał mi całusa.-zaczęła się śmiać.-Cieszę się -uśmiechnąłem się.
-Kocham cię,wiesz.-przybliżyła usta do mojej szyi.-Dziękuje.-wyszeptała przygryzając mój płatek ucha.
- Ja ciebie też kocham.
-Ej !Co to za kwaśna mina ?-zapytała.
-Ciekawe kto z tym psem będzie wychodził? -zapytałem.
-No ja...Czasem ty.-powiedziała patrząc na mnie
-Hahahaha, ja ?To twój pies kochana-zacząłem się śmiać.
-No,ale chyba możesz nim od czasu do czasu wyjść ?-zapytała.

-Nie, albo to twój piesek-poczochrałem jej włosy.
-Zobaczymy jak ty coś będziesz chciał.-powiedziała złowrogo.
-Ale to tu chciałaś psa,nie zapomnij,że masz jeszcze Jamesa.
-Aaaa...Ja mam,tak ?-źle to ująłem.
-No my mamy-poprawiłem się.
-Tak,na pewno.Zostaw mnie z tym wszystkim samą.-powiedziała głaszcząc psa po główce.
-Wiesz,że cię nie zostawię? tylko że pies to odpowiedzialność-wyjaśniłem spokojnym głosem.
-Przecież już to słyszałam i mówiłam ci,że będę odpowiedzialna.Tylko,że będę potrzebowała trochę wsparcia i pomocy.-popatrzyła na mnie.

-Ehhh...no dobra-pocałowałem ją w policzek.
-Jeeej.-kiedy dojechaliśmy na miejsce nikogo nie było w domu.Nie zostawili nawet karteczki.

-To co robimy -zapytałem ściągając buty.
-Patrz zrobił siku !-krzyknęła.
-Ty to sprzątasz! -uciekłem na górę.
-Ale ja nie mogę się zginać !-krzyknęła.

-Jeden zero dla ciebie-powiedziałem zrezygnowany.
-Ja ciebie też.-poszła do kuchni.Słyszałem tylko:"No i kto zrobił siusiu ?No kto ?Pan posprząta,a ty coś zjesz"mówiła słodkim głosikiem.
-Pan w łóżku i Pan, który musi sprzątać siki-zacząłem zbywać to ochydztwo.Megan wyszła z kuchni z pieskiem na rączkach.
-Idziesz na górę ?-zapytała powoli wchodząc po schodach.
-Już zaraz, tylko ręce umyje.-umyłem ręce i poszedłem na górę.Megan bawiła się z psem na łóżku i wzięła do siebie James'a.
-Jeszcze tylko weźmy ślub-powiedziałem pod nosem.
-Co mówiłeś ?-zapytała,ponieważ niedosłyszała. 

-Yyy...nic, tak sobie gadam pod nosem-zaśmiałem się nerwowo.
-Wiesz,jeszcze tylko się pobierzemy i stworzymy prawdziwą rodzinę,prawda ?
-Tak, dokładnie-ucałowałem ją w czoło.
-Jestem zmęczona.-zaczęła słodko ziewać.
-No ja troszeczkę też-zaśmiałem się.
-Idziemy spaaaaać ?-przeciągnęła ostatnie słowo.
-Z tobą zawsze -skończyłem na łóżko,przykrywając się kołdra po same uszy.
-Głupek.-zaśmiała się kładąc James'a między nami.Za to pies położyła się nad moją głową na poduszce.

-Nie za dobrze ci ?-popatrzyłem się na niego.Megan przytuliła się do mnie,a ja zacząłem muskać wargami jej szyję.Po chwili usłyszałem jej równomierny oddech.Nawet nie wiem kiedy,ale mnie też porwał sen.
--------------------
Ta da !!!!














piątek, 13 września 2013

Rozdział 45

Oczami Alice.
Poczułam czyjąś,ciepłą dłoń na udzie,a następnie poczułam jak ktoś drugą dłonią przeczesuje delikatnie moje włosy.Po chwili doszły do tego małe pocałunki na szyi.
-Przestań.-nakazałam ochryple.Ale muskanie nie przestawało.-Proszę...Daj mi pospać,Brandon.-nakryłam się szczelnie kołdrą.
-No dobra.-powiedział i odwrócił się do mnie tyłem.
-Ale się nie fochaj.-zaśmiałam się pod nosem przytulając go.Nie dostałam już odpowiedzi.-Ej ?Brandooon.-teraz ja zaczęłam muskać wargami jego szyję.
-Daj mi pospać...-powiedział i schował głowę pod poduszkę.
-O niee...-dobrze wiedziałam gdzie ma łaskotki,więc tam zaczęłam go łaskotać.
-No weź przestań!-zaczął się wiercić.Zignorowałam jego prośbę i nie przestawałam go łaskotać w różnych miejscach.
-No dobra...już wstaje !-wstał i założył kapcie.
-Ale gdzie ty idziesz ?-zapytałam zdziwiona.
-Idę się wykąpać.. pamiętasz ? Dziś wtorek, mam wykłady-powiedział i skierował się do łazienki.
-Ughhh...-przywaliłam sobie poduszką,kiedy chłopak już wszedł do łazienki.Zastanawiałam się co będę robić przez ten czas.Już za parę dni jest casting.Ale nie wiem co jeszcze zaśpiewam.W końcu chłopak wyszedł z łazienki,tak mi się przynajmniej wydawało,bo cały czas miałam poduszkę na twarzy i nic nie widziałam.
-Nad czym tak myślisz ?-zapytał
-Tak sobie myślę.-powiedziałam.
-A nad czym?-zapytał, podchodząc do szafy.
-Myślę o castingu.-odpowiedziałam.
-I co wymyśliłaś ?
-Jak na razie nic.-stwierdziłam.
-Zaraz wychodzę-poinformował mnie.
-Pójdziesz ze mną na casting ?-zapytałam z nadzieją w głosie.
-No jasne-prawie krzyknął.
-Nie masz w ten dzień wykładów lub jakichś innych zajęć ?

-Nie,chyba nie...jeszcze zobaczę.
-Jasne.-powiedziałam już pod nosem.Podszedł do mnie,pocałował w czoło i powiedział.
-Ją już będę się zbierał.
-O której wrócisz ?-zapytałam.
-Po 16, ale zrobię jeszcze jakieś zakupy-podszedł i zabrał z krzesła torbę.
-Znów przez cały dzień sama w domu.-wymamrotałam tak żeby nie usłyszał.Poleżałam jeszcze trochę i postanowiłam wstać.co ja będę robić prawie 7 godzin,sama w domu ?Nic nie wymyśliłam.Może zacznę się przygotowywać do castingu ?Tylko co ja zaśpiewam?Odpaliłam laptopa i zaczęłam szukać jakiejś piosenki.Ale nic nie znalazłam.Może cały ten casting to zły pomysł.Nie,nie mogę się poddać. Może zaśpiewam Paramore-Still Into You ?Tak to świetny pomysł.Póściłam sobie karaoke na laptopie i zaczęłam ćwiczyć.Po jakiś 20 minut mi się znudziło.Naprawdę nie wiem co mam ze sobą zrobić.Tak mi się strasznie nudzi.Przez moją głowę przesunęła się myśl na temat Brandon'a.Wydaje mi się,że ostatnio jest taki oschły.Chyba przez ten list.Ile razy mam mu powtarzać,że Zayn już dla mnie nic nie znaczy.Ale on tego one rozumie.Moje rozmyślenia przerwał dzwonek do drzwi.Podeszłam do nich i otworzyłam je.
-Zayn ?Co ty tu robisz ?-zapytałam mega zdziwiona,kiedy zobaczyłam Mulata w drzwiach.-Chciałem Ci pomoc w przygotowaniach -zająkał się.
-Poradziłabym sobie sama.-powiedziałam odchodząc od drzwi.Nie chcę żeby Brandon dowiedział się,że Zayn tu był.
-Ale przecież jesteśmy przyjaciółmi, tak?-zapytał z nadzieją w głosie.
-Tak,tylko nie chcę,żeby Brandon wiedział,że tu byłeś.-wyjaśniłam wpuszczając go do środka.
-Nie dowie się-uśmiechnął się przyjaźnie.
-Tylko,że ja już dzisiaj ćwiczyłam.-powiedziałam do niego.
-I jak ?-zapytał ciekawy.
-Chyba aż tak źle nie było.-zaśmiałam się.-Chcesz coś do picia ?-zaproponowałam.

-Poproszę, sok-powiedział.Nalałam do szklanek soku i zaniosłam go do salonu.
-Proszę.A jak w twoim życiu towarzyskim ?-zapytałam niepewnie.-A bardzo dobrze, a jak u Ciebie ?-wziął łyk soku.
-Też.-byłam zdziwiona jego odpowiedzią.-Mówiąc bardzo dobrze to znaczy,że kogoś masz ?-zapytałam.
-Nie,ale na razie nikogo nie szukam-zaśmiał się.
-Przepraszam,że wczoraj szpitalu byłam taka oschła.Wkurzyłam się trochę na Niall'a.-wyjaśniłam mu.
-Przyznam ci racje..
-Co ?-zapytałam zdezorientowana.
-Zachował się jak idiota -wyjaśnił.
-Dokładnie.Nie mam pojęcia dlaczego on za każdym razem tak piekli się o te tatuaże.-odpowiedziałam.
-Nie rozumiem Go.
-Ja od jakiegoś czasu też nie.Jak byliśmy jeszcze razem i zrobiłam sobie ten tatuaż z Meg na palcu to ty się tak nie piekliłeś.-nie panowałam nad tym co mówię.
-Ale wiesz jaki jest Niall...-powiedział.
-Mam nadzieję,że nie będzie więcej takich sytuacji.
-Będzie i to sporo
-Sugerujesz,że...?-chciałam,żeby dokończył
-Że Niall i Megan nigdy nie przestaną się kłócić.
-No tak,Meg już ma taki charakter.

-Niall'a też nie zmienisz.
-Wiesz ...Chciałabym żeby między tobą a Brandon'em wszystko było okey.-powiedziałam nieśmiale.
-Ale to On mnie nie lubi-powiedział oburzony.
-Dziwisz mu się ?Ty lubiałbyś kolesia,który przypierniczyłby ci w  twarz ?-zapytałam śmiejąc się.
-Ej no ! Od czasu do czasu trzeba dać sobie w twarz-również zaczął się śmiać
-Ach,czyli tak teraz będziesz witał ludzi ?Pięścią w twarz ?-spytałam rozbawiona.
-Nie! Nie no coś ty!-śmiał się.
-Widzę,że świetnie się bawicie.-usłyszałam głos Brad'a.Ooo nie.
-Yyy, to ja już się będę zbierać...część-powiedział Zayn i wyszedł
-Miałeś być po 16.-powiedziałam.
-Ale chciałem spędzić czas z Tobą, ale miałaś towarzystwo.-powiedział oschle.
-Nie bądź zły,to nie jest tak jak ci się wydaje.-zaczęło się.
-A jak ?
-Zayn przyszedł,żeby pomóc mi w przygotowaniach do castingu.A,że ja ćwiczyłam zanim przyszedł to usiedliśmy i pogadaliśmy.To wszystko.-opowiedziałam.

-To dobrze,wierzę Ci-powiedział nie patrząc na mnie.
-Brandon.-powiedziałam proszącym głosem.
-No co ?
-Odkąd przeczytałeś ten list zachowujesz się obojętnie i oschle.-wyjaśniłam mu.
-Bo on jest wszędzie !-krzyknął.
-Jakie wszędzie ?
-Nie było tematu, co robimy na obiad ?-zapytał już normalnymi tonem głosu.
-Dlaczego ty to robisz ?-ciągnęłam.

-Co?-zapytał zdziwiony.
-Jesteś tak cholernie zazdrosny o niego .-powiedziałam

-Bo Cię kocham !-podeszłam do niego i mocno go przytuliłam.
-Ja też cię kocham,tylko ciebie.-powiedziałam przytulając się do niego.
-To co robimy na obiad ?
-Zaufam ci i posłucham twoich propozycji.-zaśmiałam się.
-Mam ochotę na kurczaka-zaśmiał się.
-Dobrze,a może zjemy na mieście ?-zaproponowałam.
-To jest bardzo dobry pomysł.-stwierdził.
-Dobra to ja pójdę się przebrać i możemy iść.-powiedziałam wchodząc po schodach.Gdy już się ubrałam, byłam gotowa do wyjścia.Wyszliśmy z domu i skierowaliśmy do jakiejś knajpki.
Oczami Megan.
Zostanie na parę dni u Niall'a było dobrym pomysłem.On się zajmował Jamesem, a Ja sobie odpoczywałam.Właśnie wyszedł z małym na spacer.A ja siedziałam na jego laptopie.Zastanawia mnie jedna rzecz .Skąd on ma moje zdjęcia ?Z tej sesji o której nikt nie wie.Zapytam go o to jak wróci.Po kilku minutach usłyszałam, że ktoś otwiera drzwi.Jak się okazało to Niall wrócił szybciej z małym,bo James zaczął płakać i było mu zimno.Tak wytłumaczył mi to Niall ?Gdy James po chwili się uspokoił, Niall włożył go do końca.
-I jak się czujesz ?-zadał mi dziś to pytanie po raz setny-No wiesz,ze ja mam nóżke złamaną i nie nogę nigdzie chodzić?-zapytałam dziecinnym głosem.
-Ja ci zawsze mogę pomóc.-zaczął wchodzić na łóżko zbliżając się do mnie
-A zrobisz mi kanapkę z nutellą ?-nadal mówiłam dziecinnym głosem.
-Myhym...zaraz ci zrobię.-zszedł pocałunkami na moje gołe ramie.On sobie za dużo wyobraża.-Ale ja jestem głodna.-powiedziałam naburmuszona,odepchnęłam go od siebie.Prychnął coś pod nosem i zszedł na dół.Po chwili wrócił z kanapkami na talerzu.
-Proszę.-powiedział naburmuszony podając mi talerz.-Dziękuję.-wysłałam mu całusa w powietrzu.Kiedy jadałam kanapkę,James zaczął płakać.Niall wziął go na ręce i próbował go uspokoić.-Niall,skąd masz moje zdjęcia, z sesji o której nikt nie wiedział ?-spytałam podejrzanym głosem.
-Yyyyy....no to.-zaczął się jąkać.
-No słucham ?-poganiałam go.
-Ściągnąłem je z twojej płytki.-powiedział nieśmiale.
-A kto ci pozwolił ?
-Nikt.-spuścił głowę.
-Za karę poproszę...całusa.-wystawiłam usta.
-Wcześniej jakoś nie chciałaś całusów...Teraz jedz.-wystawił mi język.
-O ty chamie !Teraz sam będziesz się zaspakajał.-powiedziałam obojętnie i zabrałam się do jedzenia kanapek.
-Też cię kocham.-zaśmiał się układając klocki z James'em.
-Spadaj !-rzuciłam go poduszką.
-O niee !-wstał i rzucił się na mnie,zaczynając łaskotać mnie w różnych miejscach.-Ała !Niall moja noga.-zaczęłam krzyczeć z bólu.
-Boże !Przepraszam.Ja nie chciałem !Przepraszam.-zaczął mnie przepraszać i zszedł ze mnie.-Nic się nie stało.-pocieszałam go.-Ja...ja naprawdę nie chciałem.-cały czas patrzył na nogę.
-Oj !Zamknij się !-zamknęłam jego usta pocałunkiem.Jego usta są nieziemskie.Kiedy się od siebie oderwaliśmy,lekko przygryzłam wargę.
-Jesteś uziemiony na 6 tygodni.-próbowałam się nie zaśmiać.
-Z tobą jakoś przeżyję.-oznajmił.
-To będzieeeeee dłuuuuuuuugie 6 tyyyygodni.-przeciągałam.
-Damy radę...Tylko,że to ty masz gorzej.Bo to nie ja leżę w łóżku z jedną nogą cały czas wyprostowaną.-zaśmiał się pod no
-Ale to nie ja jestem nie wyżyta seksualnie.
-Ha ha ha ! Zabawne,wiesz ?Wytrzymam ...-powiedział skrępowany
-Tak,bo masz jeszcze swoją rączkę.-zaśmiałam się.
-Przestań...Dziecko jest z nami !-skarcił mnie.
-Ale on nie wie o co chodzi.
-Jesteś....och.-powiedział siadając po turecku.Chwycił butelkę wody i wziął łyka.
-No jaka ?-zapytałam ciekawa jego odpowiedzi.
-...Zboczona.-powiedział po chwili namysłu.
-To co robimy ?Nudzi mi się.-powiedziałam smutna.
-Nie możemy nigdzie pójść kaleko.-powiedział biorąc małego na ręce.
-To co robimy ?
-Może zadzwonię po Ali,żebyście sobie poplotkowały ?-zaproponował.
-Nie,dziś ćwiczy do X -factor.-powiedziałam.
-Ach...no tak .Może jakiś film ?
-Jaki ?
-Pozwolę ci wybrać.-uśmiechnął się.
-Może oglądniemy...Dziś leci mecz !-krzyknął
-A kto gra ?
-Manchester United i Chealse Londyn.-odpowiedział szukając pilota.
-No dobrze,ale pod jednym warunkiem....-powiedziałam tajemniczym głosem.
-Słucham cię uważnie.-powiedział patrząc mi w oczy.-Kupisz mi psa.-powiedziałam poważnie.
-Co ?-zapytał zdziwiony.
-Chcę psa !-wydarłam się.
-Ale pies to spora odpowiedzialność.-wyjaśnił mi chłopak
-To co ?Ja chce psa.-nie dawałam za wygraną.
-Meg,skarbie nie przesadzasz przypadkiem ?
-Nie !Ja chcę psa i koniec kropka !-nie dawałam za wygraną.
-Pogadamy o tym potem.-włączył telewizor,gdzie mecz właśnie się zaczął.
-Niall ! ale ja chce mieć psa,proszę kup mi pieska-mówiłam błagalnym głosem,ale blondyn nie dawał za wygraną.
-Megan,nie ma mowy o żadnym psie.
-Ale czemu ?
-Już ci mówiłem,pies to duża odpowiedzialność.-powiedział patrząc na ekran telewizora.
-Nie kochasz mnie.-odsunęłam się od niego.
-Megan....Jasne,że cię kocham,tylko taki zwierzak to nie zabawka.-przysunął mnie do siebie i ucałował w czoło.
-Jak mnie kochasz,to kup mi psa.-nadal nie ustępowałam.
-Przestań....Jesteś uparta.-puścił mnie.
-Bo chce psa ! kupisz mi ?-zrobiłam maślane oczka.
-Pogadamy o tym jutro,dobrze ?-zapytał.

-Nie,teraz o tym pogadamy !-powiedziałam.
-Przestań,mecz się zaczął.-powiedział.
-Mecz jest ważniejszy...
-Megan...-wyłączył telewizor.
-Kupisz mi psa ?-zapytałam z nadzieją w głosie.
-Megan,nie.-powiedział stanowczo.
-Ale Niall !Proszę,będę odpowiedzialna.-broniłam się.
-Nie ma mowy.-upierał się.
-Czemu ?Podaj chociaż jeden argument.
-Ughh...Dobrze kupię ci psa.-odpuścił.
-Jeej !Kocham cię.-zaczęłam go przytulać.
-Ja ciebie też.-odpowiedział.
-To kiedy mi go kupisz?-zapytałam podekscytowana.
-Zobaczymy jutro,okey ?
-A czemu jutro ?
-Bo dziś już jest za późno.-zaśmiał się.
-Ale ja nie wytrzymam do jutra.-zaśmiała się.
-Wytrzymasz wytrzymasz.-znów włączył telewizor.
-Nie,nie wytrzymam,a jak go nazwiemy ?-zapytałam.
-Zobaczymy,jak go kupimy.-skupił się na meczu.
-To będzie chłopczyk,więc jak ?-byłam taka podekscytowana -Jak chcesz,kochanie.-powiedział.
-Nie mam pomysłu,ty coś wymyśl.
-Nie wiem...może Sparki ?-wymamrotał.
-Sparki,może być,będę miała psa jeeej.-zaczęłam śpiewać.
-Taaaak..Goool !-zaczął krzyczeć Niall.
-To o której pójdziemy po psa ?-zapytałam nie zwracając uwagi na mecz.
-Dawaj...dawaj...biegnij ! Co...?Aaa...po obiedzie.-odpowiedział.
-A czemu nie z rana ?
-Bo jutro jest sobota.-powiedział.-Koniec pierwszej połowy.Idę się umyć.-powiedział i zniknął za drzwiawmi łazienki.
-Ale Niall...-nie dokończyłam.Wzięłam telefon i wybrałam numer do Ali.Po 4 sygnałach w końcu odebrała.
-Słucham ?-zapytała roześmiana.-No hej.-przywitałam się.
-Cześć,jak tam noga....Brandon przestań.-cały czas się śmiała.
-Dobrze,dobra nie przeszkadzam,zadzwonię później
-Nie !Nie przeszkadzasz ....-powiedziała już spokojnie.
-Dobrze,noga jak na razie spoko,tylko troszeczkę boli po spotkaniu z Niell'em.-zaśmiałam się
-Jakim spotkaniu ?-zapytała ciekawa.
-Rzucił się na mnie i zaczął łaskotać.-wyjaśniłam.
-Aaaaa...to spoko.Coś się stało,że dzwonisz ?-znów zaczęła się śmiać.
-Nie,chciałam tak tylko pogadać...pochwalić się.-powiedziałam podekscytowana.
-Pochwalić ?Czym ?-zapytała.
-Niall mi psa kupi.-powiedziałam uradowana
-Psa ?Ty wiesz,że to duża odpowiedzialność ?
-Wiem,ale ja chcę psa i koniec kropka.-powiedziałam stanowczo.
-Dobrze...To już twój wybór. -zaśmiała się.
-Niall też się nie chciał zgodzić,ale uległ.
-To twój urok osobisty.-wyjaśniła.
-Albo duże cycki .-zaśmiałam się.
-Nie moja wina,że mam duże cycki.
-Okey...A jak Niall znosi myśl,że przez 6 tygodni nic nie będzie.-nadal się śmiała.
-Nawet mi nie mów,udaje twardego,ale nie wytrzyma i pęknie.
-Hahahaha....My też byśmy coś mogli.-usłyszałam krzyk Brandon'a w tle.-Nie słuchaj go.-powiedziała Ali.
-O Niall wychodzi,zadzwonię później,całuski,paa.-rozłączyłam się.Pomyślałam,że może zacznę go uwodzić i pęknie jeszcze dziś.-Niall,usiądź,popatrz mi w oczy i powiedz prawdę.-nakazałam.
-Jaką prawdę.-zdziwił się siadając naprzeciwko mnie.Z jego włosów kapało trochę wody.Ściągnęłam koszulkę i zapytałam:
-Czy ja mam duże cycki ?-Jego oczy w parę sekund się powiększyły.Ale mocno je przymrużył.
-Są idealne.-powiedział powstrzymując się.-Tak ?Ale zobacz są duże, wręcz ogromne.-zaczęłam je dotykać.
-Naprawdę są śliczne i idealne.-wstał z łóżka.
-Gdzie idziesz ?
-Chciałem się napić.-oznajmił uspakajając się.
-Ale dotknij je,zobaczysz różnicę.-nakazałam.
-Ooo...zobacz zaraz zacznie się mecz.-zmienił temat.
-Ale Niall !Dotknij je,przez te mleko są takie twarde,zobacz.-nalegałam.
-Wydaje ci się.-zaczął nerwowo ruszać palcami.
-No,ale zobacz,dotknij.-było widać,że już nie daje rady.
-Robisz to specjalnie.-powiedział pod nosem.
-Ale co ?Ja ci tu mówię o swoich kompleksach,a ty coś gadasz pod nosem.
-Może mleko tak działa na twoje piersi.-oznajmił.
-No,ale dotknij !
-Nie,naprawdę.-powiedział skrepowany.
-Ale zobacz.-podsunęłam mu je pod sam nos.Niepewnie dotknął je.
-Tak,faktycznie są twarde.-powiedział zaciskając zęby.-No widzisz,są o wiele za duże.
-Są świetnie.-odpowiedział próbując uformować oddech.
-Poczekaj jeszcze biustonosz ściągnę,to wtedy zobaczysz różnicę.-powiedziałam odpinając zameczek od biustonosza.Zakrył twarz dłońmi.
-Nie wytrzymam.-zatrzymał moje dłonie i mocno wpił się w moje usta.I wybuchł.Nie mógł oderwać się od moich ust.Sam zaczął już powoli dobierać się do zapięcia stanika.Po ciężkich próbach,udało mu się pozbawić mnie stanika.Zaczął napierać na mnie ciałem,aż w końcu położył mnie na łóżku.Całował mnie bez opamiętania.Ściągnął z siebie bluzkę i dobierał się do moich spodni.Gdy spodnie poleciały,w któryś kąt zaczął ściągać swoje.Podobało mi się,ale nie wiedziałam czy pozwolić mu dokończyć,czy przerwać to.A co mi tam,nigdy nie kochałam się w gipsie.Pozbył się swoich spodni i nagle jego dłoń zbliżyła się do mojej koleżanki,zataczając kółeczka i strzelając lekko z gumki.Po chwili pozbył się moich majtek.Zaczął mamrotać coś pod nosem jednocześnie mnie całując.Pozbył się swoich spodni,bokserek i przeszedł do rzeczy.Robił to w taki sposób,że miałam ochotę wydrzeć się,ale wiedziałam,że w domu są chłopcy.-N-Niall.-wysapałam.
-Jeszcze chwil-chwilkę.-także wysapał.Byłam już u szczytu,jeszcze tylko dwa pchnięcia.-Aaaaa...-chłopak wydał z siebie odgłos rozkoszy.Upadł koło mnie na łóżko i próbował złapać równomierny oddech.
-Uhh...To było...niesamowite.-robił przerwy między wyrazami nabierając głęboki oddech.
-Ale pękłeś-zaczęłam się śmiać.
-Zaczęłaś świecić mi cyckami przed oczami...każdy by pękł.-wyjaśnił nadal głęboko oddychając.
-I tak uważam,że są duże,ale dzięki nim przeleciałam fotografa.-powiedziałam patrząc na nie.
-Przepraszam...Co zrobiłaś?-krzyknął opierając się na jednej ręce.
-Przecież wiesz,że żartuję.
-No ja myślę.-powiedział lekko muskając moje wargi.

-Teraz musisz mi się pomóc ubrać.-powiedziałam
-Możesz tak zostać.-zaśmiał się.-O szlag !-powiedział.
-Co ?-zapytałam.
-James tu jest.-powiedział łapiąc się za głowę.
-No to brawo !-krzyknęłam.
-Ej !Ale to nie jest tylko moja wina.-powiedział oburzony.
-Ale go tu nie ma !-zaśmiałam się.
-To gdzie on jest ?-także się zaśmiał.
-Harry wziął go na spacer.-wyjaśniłam zakładając stanik.
-Kiedy ?-także zaczął się ubierać.
-Jak się kąpałeś,pomożesz mi ze spodniami ?-zapytałam,bo nie dawałam rady.
-Jasne.-zaczął zakładać mi spodnie.-Ale przyznaj,że było genialnie.-spojrzał mi w oczy i głupio się zaśmiał.
-Jak zawsze.-pocałowałam go w nos.Podał mi bluzkę i sam ubrał na siebie swoją.-A co jeśli zajdę w ciążę ?-udawałam przerażoną.
-Nie bój się,nie zajdziesz.-zaśmiał się.
-Pójdziemy z rana po pieska ?
-Tak pójdziemy po pieska.-odpowiedział.
-Kocham cię !
-Ja ciebie mocniej.-znów się na mnie rzucił,tym razem uważając na moją złamaną nogę.
-Co będziemy robić ?-zapytałam.
-No wiesz...Jest 22:45.-odpowiedział.Nagle mój telefon zaczął wibrować.Dostałam sms'a od Alice. "Już po szybkim numerku ? xd ; *".Odpisałam jej "Jeszcze nie,jestem w trakcie...".-Kładziemy się ?
-Jasne.-ucałował moje czoło.-A co z małym ?-zapytał troskliwie.
-No właśnie,długo ich nie ma.-powiedziałam przestraszona.
-Może zadzwonię do Harry'ego.-w tej chili do pokoju wszedł loczek.
-O !Już skończyliście.Gdy wróciłem,chciałem odnieść małego do was,ale słyszałem to co słyszałem,więc wziąłem małego do pokoju,żeby nie patrzył na coś takiego.-powiedział lokowaty.

-Daj mi go !-nakazałam.
-Poinnaś mi podziękować,że dzięki wujkowi nie oglądał pornola na żywo.-zaśmiał się.
-Jak dorośnie,po gazety będzie przychodził do ciebie-odgryzłam mu się.Ten wystawił mi tylko język i wyszedł z pokoju.Położyłam James'a pomiędzy mną a Niall'em.
-Zawsze chciałem,żeby było tak jak jest teraz.-powiedział spokojnie Niall głaszcząc małego po główce.Na te słowa się uśmiechnęłam.
-Ale James będzie musiał znać prawdę.-powiedziałam szeptem.
-Jasne.Zrobisz jak uważasz.-odpowiedział trochę smutny.
-Niall,on musi znać prawdę.
-Dobrze...-mówił.
-Ale na pewno ciebie będzie traktował jak ojca.-pocieszałam go.
-Miejmy nadzieję-uśmiechnął się blado.
-Na pewno tak będzie.-odwzajemniłam uśmiech.
-Dobranoc.-pocałował moje usta,a małego ucałował w czółko.
-Dobranoc.-Przytuliłam się do James'a i po chwili odpłynęłam do krainy Morfeusza.
----------------------------------
Witajcie kochani !Tak jak mówiłam,zaczął się rok szkolny i mamy bardzo dużo na głowie także rozdziały będą troszeczkę później.Mamy nadzieję,że wasze pierwsze dni w szkole były spoko.U nas chyba nie jest tak źle xd Dziś troszeczkę erotyczniej niż zwykle,ale nom...jakoś tak wyszło. ;*
Całusy !